Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 października 2010

5.

Żyję w tak niewyobrażalnym pośpiechu, że często nie mam nawet czasu otworzyć laptopa. Może i piję trochę więcej kawy, trochę mniej czytam, ale jestem na pewno szczęśliwsza. A przecież o to chodzi.

Ostarnio dostałam w pośrednim prezencie od brata moje wymarzone botki. Piszę 'pośrednim', bo nie mogę ukryć, że po prostu na bezczelnego udałam się do pracujących dla niego szewców i po czterdziestu minutach tłumaczenia, czego oczekuję, ponad tygodniowego czekania na efekt końcowy (tak, zupełnie o nich zapomnieli) i kilku telefonach typu: 'nie ma tych kopyt', 'szare spody się skończyły, będą czarne' otrzymałam to, co chciałam. Klasyczne, szare, zamszowe botki na siedmiocentymetrowym obcasie. Następnym razem postaram się wrzucić zdjęcie, bo teraz nie mam kompletnie czasu.

Co do botków, wrzucam kilka zdjęć butów znalezionych w polskich sieciówkach, które na pewno spełnią estetyczne wymagania wielu kobiet.




Od góry:
1. H&M
2. Reserved
3. Bershka
4. Reserved

poniedziałek, 4 października 2010

4.

Jesień rozprzestrzeniła się z całym swoim wątpliwym powabem już na dobre. Szary sweter to jedyne, na co było mnie dziś stać. Właściwie, jedyne, co w miarę szybko wypadło z szafy. Nie znoszę takich dni. Na nic nie mam ochoty i jedyne, co sprawia mi przyjemność, to kolejne kubki gorącej herbaty.
\
Właśnie w takie dni należy zatopić się trzy metry pod kocem, ogrzać muzyką i w cudowny sposób zmarnować dzień na lekko senne marzenia o czymś wyjątkowym. Dle mnie, ostatnimi czasy, jest to Paryż, który zawsze omijałam szerokim łukiem, jeżdżąc po Francji. Właściwie, nie mam pojęcia, dlaczego.

Kilka moich prywatnych inspiracji dotyczących tego miejsca:




niedziela, 3 października 2010

3.

Mimo iż tygodnie mody zmierzają ku końcowi i może się wydawać, że nic odkrywczego i sensownego na wybiegach już nie zobaczymy, jesteśmy w błędzie. Ostatnie widziane przeze mnie pokazy (Isabel Marant, Haider Ackermann, Cerutti czy Viktor & Rolf), które odbyły się dzień, dwa dni temu dały dowód, że to jeszcze nie koniec naszych inspiracji. O ile Cerutti mnie nie zaskoczyło (klasyka, klasyka, klasyka), o tyle bardzo codzienna kolekcja Isabel Marant wywarła na mnie zaskakująco pozytywne wrażenie. Moim faworytem pozostaje jednak bezsprzecznie Haider Ackermann, który udowodnił, że standardwe owacje na zakończenie pokazu były w pełni uzasadnione. Jest pazur, jest wizerunek kobiety zmysłowej, jest wszystko, co tworzy współczesną wersję famme fatale- kolekcja, dla mnie, niemal idealna. Jeśli chodzi o Viktora & Rolfa, cóż... Jakkolwiek chciałabym być delikatna i ubrać moją opinię w nieco eufemistyczne słowa... Dupa blada. Za dużo, za dużo, za dużo. Nie przemawiają do mnie te teatralne mankiety, stanowiące o calej kolekcji, ani wszechobecne koszule. Rozumiem, że duet zawsze słynął z nieco odmiennych projektów, ale w momencie, gdy moda staje się sztuką dla sztuki, staje się tym samym zaprzeczeniem jej założenia. Ot, tacy Przbyszewscy naszych czasów.

Kilka zdjęć:


Isabel Marant: 





Haider Ackermann: 





Cerutti:





Viktor & Rolf:




Jakie jest Wasze zdanie?

sobota, 2 października 2010

2.

Na początek podzielę się z Wami kilkoma znalezionymi w sieci kurtkami. Mimo iż ostatnimi czasy wdzianek z kołnierzami mamy w nadmiarze i w praktycznie każdej sieciówce znajdujemy bardzo podobne, te w jakiś nieokreślony sposób przykuły moją uwagę. Oczywiście, sugeruję je tym z Was, które nie dostają zawrotów głowy, mając spojrzeć na cenę oscylującą w granicach kilku tysięcy złotych. Ja osobiście jeszcze zawrotów nie opanowałam, ale popatrzeć zawsze można. Szczególnie, biorąc pod uwagę obecny wysyp ich odpowiedników w rozsądnych cenach.




1. Adam Shearling, 2 280 zł
2. Belstaff Wallingford, 2 840 zł
3. Helmut Lang, 3 370 zł
4. Elle Shop, 5 790 zł
5. Rick Owens, 10 485 zł, - mój zdecydowany faworyt
6. Marni, 4 545 zł
7. Lanvin, 16 905 zł
8. Burberry Prorsum, 8 590 zł

1.

   Jakiś czas temu już nie taka mała dziewczynka dostrzegła, że moda to bardzo subtelna dziedzina sztuki. Owszem, można ją ignorować, ale prawdziwe piękno zawsze się obroni.

   Stąd blog. Zawsze interesowałam się wszystkim, co inspirujące, co wyzwala emocje i co zachwyca. Zawsze kochałam tekstury, desenie, kolory i to, w jaki sposób można je kreować. Od tego momentu postaram się tym z Wami dzielić. Mam nadzieję, że nas, fanatyków piękna (bo nie mody, to nie zawsze idzie w parze), jest więcej.

   Zachęcam do komentowania, a tym samym współtworzenia bloga. Dzielcie się ze mną swoimi inspiracjami, uczcie mnie, jak je lepiej wykorzystać i dobrze się bawcie. Od tego są style.

Pozdrawiam, xoxo.