Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 grudnia 2010

Ideologia Christiana L.

   Zastanawialiście się kiedyś nad fenomenem Louboutina? Owszem, był pomysł. Ale pomysły ma dużo ludzi, wiele z nich jest koncepcjami dobrymi, a mimo tego sukcesu nie odnoszą. Co jeszcze? Wykonanie. Ok, ale biorąc pd uwagę cenę butów, wykonanie idzie w pakiecie i nie jest żadnym bonusem. Styl? Choo też jest stylowy, nie mówiąc o klasycznie uwielbianym Blahniku.  Co jest więc takiego niezwykłego właśnie w sławnych 'Louboutinach'?

   Dzisiaj usłyszałam przypadkiem piosenkę 'Luoboutin' w wykonaniu J.Lo. Jak zwykle, w jej przypadku, nie jest to niszowe arcydzieło piosenki lirycznej, ale w tym utworze jest coś niewysłowionego. Cały, dość nieskomplikowany, fenomen marki zawarty w kilkunastu wersach.

   Marka Louboutin to niezależność. Masz na sobie buty z czerwoną podeszwą, idziesz przez miasto i wszystko się przed tobą rozstępuje jak Morze Czerwone. Jesteś KOBIETĄ i MASZ PRAWO. Jesteś świadoma swojej mocy, możesz wszystko. Zostawił cię? Trudno, to jest jego problem. Ty idziesz w butach z czerwoną podeszwą, i nikt ani nic nie jest w stanie Cię zatrzymać. Ot, prosty fenomen szpilek od pana Christiana.

   Zdaję sobie sprawę, że ta piosenka jest zapewne sprytnie prowadzoną kampanią reklamową, ale mówcie co chcecie, te buty mają moc. Dają poczucie siły i są symbolem prawdziwej kobiecości, która, czasem uśpiona, budzi się w połączeniu klasycznych Pigalli z małą czarną.

   Moim zdaniem, każda kobieta powinna mieć konstytucyjnie zapewnione prawo do posiadania przynajmniej jednej pary tych butów. Ja sama ich jeszcze nie mam, ale obiecałam sobie, że będą (zapewne jedynym) zakupem, jakiego dokonam po otrzymaniu pierwszych zarobionych przeze mnie pieniędzy. Owszem, mogłabym jakoś uzbierać na nie pieniądze z comiesięcznych zapomóg od rodziców i braci, ale nie, to nie miałoby sensu. Te buty to najpierw niezależność, a dopiero potem zjawiskowy design.

   Wiem, dopisałam do tej marki przerażającą ideologię, czy nawet rodzaj religii, ale naprawdę wierzę w energię tych butów. I jestem kobietą. A to już całkiem mnie usprawiedliwia... ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz